W ostatnich dniach reżim Łukaszenki rozpoczął nową falę represji. Jest to przyczyna nieustających protestów w Mińsku i innych miastach oraz nieudanego strajku ogólnonarodowego, zapowiadanego przez Swiatłanę Cichanouską.
Ten fakt, że do strajku dołączyło tylko kilka zakładów państwowych, uczelni wyższych, głównie w Mińsku, zainspirował władzę do szerokiego ataku na społeczeństwo. Wczesna retoryka manipulacyjna, która niby była skierowana na „dialog”, by odwrócić uwagę od protestu, jest już zbędna. Reżim od tego momentu będzie stosować strategię bezkompromisowej walki z protestem i aktywnością społeczną na wszystkich poziomach.
Kierunek represji jest dość jasny – zwolnić wszystkich aktywnych obywateli, nie zważając na status i reputację, ani nawet na to jak zwolnienia mogą wpłynąć na funkcjonowanie instytucji albo przedsiębiorstw.
Najostrzejsze uderzenie władz jest wymierzone w środowisko studenckie, które aktywizowało się najbardziej w ostatnich miesiącach. Władze uniwersytetów demonstracyjnie wykluczają dziesiątki studentów, chcąc wprowadzić atmosferę strachu, złamać sprzeciw i samoorganizację. To samo się odbywa w wielkich zakładach MZKT, MAZ, Azot.
Nie ma wątpliwości, że podobna polityka doprowadzi do poważnej degradacji infrastruktury społecznej, obniżenia poziomu nauki, kultury, wytwórczości. Mimo to Łukaszenka całkowicie ignoruje ekonomiczne i społeczne konsekwencje. Dla jego reżimu priorytetem jest za wszelką cenę zmuszenie społeczeństwa do posłuszeństwa. Widocznie klasa rządząca jest gotowa poświęcić kilka tysięcy fachowców z rożnych dziedzin gospodarki w imię przywrócenia kontroli politycznej w kraju.
Z polityką totalnego zastraszenia wiążą się również nagłe zmiany kadrowe w bloku siłowym. W ich wyniku 29 października były Minister Spraw Wewnętrznych, Jurij Karajew, został pomocnikiem prezydenta w obwodzie grodzieńskim; Sekretarz Rady Bezpieczeństwa, Waler Wakulczyk – obwodu brzeskiego; Alexander Barsukow, zastępca Ministra Spraw Wewnętrznych – obwodu mińskiego. Wieczorem tego samego dnia państwo białoruskie zamknęło granice z Polską, Litwą, Łotwą również dla powracających Białorusinów, usprawiedliwiając to sytuacją z epidemią COVID-19. Lecz w rzeczywistości ten proces można ocenić jako stan przedwojenny:
- Odbywa się intensywna militaryzacją reżimu i systemu politycznego na Białorusi.
- Trzech kluczowych „siłowików” na stanowiskach pomocnika prezydenta oznacza wprowadzenie bezpośredniego dowództwa wojskowego w trzech obwodach. Pomocnicy prezydenta będą posiadali bardzo szerokie pełnomocnictwa. Prawdopodobnie będą zarządzać strukturami siłowymi, , realizować politykę wewnętrzną związaną z przywróceniem kontroli politycznej w regionach.
- Władze również mają zamiar uformować jednostki paramilitarne, „drużyny” z byłych wojskowych i milicjantów, aby mogły one na co dzień wspierać działalność OMON-u i wojsk wewnętrznych w walkach z protestami.
- Zamknięcie granic jest absolutnie nieoczekiwanym krokiem, którego głównym celem jest wywołanie atmosfery strachu i niepewności. Również Łukaszenka chce „udowodnić”, że przyczyny niestabilności kryją się w swobodnym przemieszczeniu się obywateli Białorusi zagranicę.
Moim zdaniem, reżim nie ograniczy się tylko do tych działań, należy oczekiwać dalszych posunięć w polityce zastraszania. To może się wyrazić we wprowadzeniu godziny policyjnej w trzech obwodach, specjalnego reżimu pracy i funkcjonowania uczelni i przedsiębiorstw.
Widocznie Łukaszence zależy na tym, aby w końcu zdusić protest i w mniej więcej stabilnych warunkach politycznych zorganizować ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe (planowane na grudzień), a w ten sposób ponownie legitymizować swoją władzę i wprowadzić potrzebne zmiany w konstytucji.
Paweł Usow/https://bialorus2020studium.pl