Terror polityczny na Białorusi osiąga coraz większą skalę, reżim skierował siły represyjne nie tylko przeciw protestującym ludziom, lecz nawet także przeciwko całym opozycyjnym osiedlom. Władze Mińska opublikowały listę tych obszarów i dzielnic, które podlegają pacyfikacji politycznej, czyli tak zwanych „zon przykładowego porządku”. To oznacza, że służby komunalne wraz ze strukturami bojowymi mają oczyścić osiedla opozycyjne z jakiejkolwiek aktywności politycznej, z symboli narodowych (również w oknach prywatnych mieszkań i na balkonach). Co więcej, na tych terenach mają się pojawić symbole polityczne reżimu pokazujące zwycięstwo nad społeczeństwem.
Ogólnie strategia władzy wobec społeczeństwa bardzo przypomina politykę władz okupacyjnych lub stan wojenny, kiedy poszczególne dzielnice są izolowane i funkcjonują w trybie nadzwyczajnym, faktycznie stają się gettami politycznymi.
Reżim Łukaszenki usiłuje jak najszybciej zdusić atmosferę protestu i oporu na wszystkich poziomach, napięcie i mobilizacja aparatu represyjnego skutkują dużymi stratami ekonomicznymi. Poza tym Łukaszenka stara się „zorganizować” i prowadzić własny dialog i zorganizować Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie, na którym ma się on pojawić jako niezłomny zwycięzca. Jednak na tle regularnych protestów aktywności lokalnej nie jest to możliwe.
Pierwszą dzielnicą, w której władza zastosowała metodę zmuszenia do posłuszeństwa była „Nowaja Borowaja”. Ta nowa dzielnica w trakcie kampanii wyborczej stanowczo powiedziała Łukaszence nie i stała się jednym z „obszarów wolności”.
W ciągu kilku dni mieszkańcy dzielnicy (15 tys.) nie mieli ogrzewania ani wody. Te problemy wystąpiły w przedszkolach i szkołach. Bojownicy uniemożliwiali dostawę wody przez solidaryzujących się mieszkańców Mińska. W istocie rzeczy 15 tysięcy ludzi znalazło się w blokadzie komunalnej.
Cele podobnej strategii władz są dość proste.
Po pierwsze, pokazać całkowitą bezbronność dużych grup ludzi przed gwałtem, terrorem i szantażem. Społeczeństwo jest faktycznie postawione przed egzystencjalnym wyborem: albo okazać opór, albo bezwolnie pogodzić się z gwałtem i poniżeniem. Psychologicznie ma to wielkie znaczenie, ponieważ upokorzone społeczeństwo, które było w zasięgu ręki, po zwycięstwie będzie w przyszłości bardziej lojalne i pasywne.
Po drugie, problemy bytowe powstałe na tle politycznym mają sprowokować konfrontację wewnątrz społeczności lokalnych, wzajemne oskarżanie się i rozłam, ogólną pasywność i być może donosicielstwo, aby się nie narażać władzom. Prawdopodobnie służby specjalne będą monitorować i internować najbardziej aktywnych ludzi z dzielnic, aby siać strach i uniemożliwić dalszą działalność wspólnot lokalnych;
Po trzecie, władze zmobilizowały wszystkie środki państwowe (pion administracyjny, ideologów) w walce z protestem i ludźmi. Każdy kto należy do systemu, musi pokazać swoją gotowość służby i wykonywania nawet najbardziej absurdalnych poleceń. To oznacza, że klasa rządząca chce pogrążyć w przestępstwach jak najwięcej ludzi, co będzie sprzyjało konsolidacji wewnętrznej całego aparatu biurokratycznego.
Po czwarte, ta polityka ma uprzedzić przeniesienie się aktywności z ulic do społeczności lokalnych: zakładów prac, uczelni, szpitali oraz dzielnic i na osiedla. Jak już wspominałem, podstawowym celem jest przywrócenie „stabilności” z czasów przedwyborczych. Nie wiadomo, czy władzom to się uda, ale na to wygląda, że będą one szły w tym kierunku.
Temu terrorowi można przeciwdziałać wyłącznie dwoma sposobami: rozwijać aktywność protestów i prowadzić taktykę sabotażu prac rozmaitych służb. Protest to jedyna broń, która nie pozwoli reżimowi skupić się na systemowych represjach w skali całego kraju i poszczególnych struktur społecznych. Będą one również trzymać aparat siłowy w stałym napięciu i demotywować funkcjonariuszy.
W przypadku, gdy protesty i opór społeczny ustaną, Białoruś czeka fala represji, która doprowadzi do absolutnej degradacji kultury, sportu, gospodarki, szkolnictwa i nauki.
Paweł Usow/https://bialorus2020studium.pl